#książka - "Labirynt duchów" C.Zafon

Nie wiem jak wy, ale ja jestem z siebie ciut dumna. Czytam sporo, większość z przeczytanych książek trafia na blogaska, a fociaszki na insta walczą z algorytmami. Nic tylko się cieszyć! Mam nadzieje, że ktoś z was też jest zadowolony z moich ostatnich internetowo-książkowych poczynań.


Lata pięćdziesiąte ubiegłego wieku w Barcelonie, mroczne dni reżimu generała Franco. Alija Gris to piękna i inteligentna agentka pozbawiona skrupułów. Pewnego dnia otrzymuje zlecenie pochodzące z najwyższych sfer władzy. Sprawa jest ściśle tajna i dotyczy tajemniczego zaginięcia ministra kultury Vallsa. Wszystko wskazuje na to, że zniknięcie ma związek z karierą mężczyzny jako dyrektora więzienia Montjuic. Alicja i towarzyszący jej kapitan mają kilka dni na odnalezienie ministra. W trakcie poszukiwań odnajdują siódmy tom serii "Labirynt duchów". To właśnie ta książka doprowadzi agentkę do księgarni Sempere i Synowie. Dzięki temu miejscu powrócą do niej wspomnienia z przeszłości. Jej odkrycia sprawią, że ona i wszyscy, których kocha będą w śmiertelnym niebezpieczeństwie.

Będę w szoku jeśli ktoś chociażby nie kojarzy Zafona albo któregokolwiek z jego tytułów. Mam wrażenie, że wszyscy go znają. Ba, że wszyscy go już czytali tylko nie ja. Przymierzałam się do jego książki "Cień wiatru" już kilka razy. Raz nawet zaczęłam jednak przerwałam lekturę. Do dziś nie pamiętam dlaczego. Teraz uśmiechnęło się do mnie szczęście i gdy tylko pojawiła się możliwość by "Labirynt duchów" stanął na mojej półce, nie wahałam się nawet chwili. Zwłaszcza, że tomy można czytać oddzielnie.

Jeszcze nim skończyłam czytać tę książkę, wiedziałam jak trudno będzie mi pisać ten tekst. Końcówka tylko mnie w tym utwierdziła. Spodziewałam się klimatycznej i wciągającej historii, a dostałam coś nieco innego.

Mnogość i podobieństwo nazwisk oraz imion bohaterów jest niebywała. W pewnym momencie wszystko zaczęło być do siebie bardzo podobne, a ja zaczynałam się gubić. Musiałam zastanowić się ponownie czy aby na pewno dobrze rozpoznaje nazwisko i historię osoby, która je nosi. Nie ukrywam, że dość mocno namąciło mi to w lekturze i znacznie ją wydłużyło.

Mam wrażenie, że część opisów i wątków jest zbędna. Ich brak wcale nie wpłynąłby na fabułę, a na pewno czytałoby się książkę szybciej i przyjemniej. W moim odczuciu jest ona zbyt obszerna, a niektóre momenty dłużą się niemiłosiernie. Niecałe 900 stron czytałam chyba caluśki tydzień, broniąc się przed nią rękami i nogami. I nie nazwę tego czytelniczym zastojem, bo na myśl o innych pozycjach moje chęci czytania były ogromne.

"Labirynt duchów" ma też plusy. Część bohaterów, zwłaszcza Alicja i jej towarzysz, są postaciami niezwykle ciekawymi i o bezbłędnym poczuciu humoru. Ich rozmowy były dla mnie mistrzostwem. Takim światełkiem w tunelu dla tej książki. Przez jej większość sprawiały, że chciałam czytać dalej. Moje serce skradł też Fermin, jego podejście do życia oraz humor. Był zupełnie inny niż wszyscy bohaterowie. Jakby pochodził z nieco innej historii. Ta trójka uratowała nieco tę książkę w moich oczach,

Najciekawszy był koniec. Ostatnie 200/250 stron. Zapewne chłonęłabym je z przyjemnością, jednak skupiona byłam bardziej na ich odliczaniu. Te ostanie strony były dla mnie najbardziej wciągające - cały czas coś się działo, nie było zbędnego przeciągania. Cała reszta zdaje się być dziwnym miszmaszem kryminału i obyczajówki.

Nie polecałabym tej książki na początek przygody z Zafonem. To raczej gratka dla fanów, a nie zachęta dla nowych czytelników. Dziwna i przeciągana kombinacja dwóch gatunków nie każdego przekona do autora i jego twórczości. Przeczuwam, że sama najpewniej porzuciłabym tę książkę w połowie, gdyby nie była egzemplarzem recenzenckim. Czytajcie Zafona, pod skórą czuje, że warto. Jednak nie zaczynajcie od "Labiryntu duchów", możecie się nieco zawieść.

Za możliwość przeczytania "Labiryntu duchów" dziękuje wydawnictwu Muza

2 komentarze:

  1. Nie mogę się przekonać do tego autora, straszliwie wynudziła się na "Cieniu wiatru" :( Tak ludzie chwalili, tak się zachwycali a niestety mi tam nic nie grało. Z chęcią dałabym autorowi drugą szansę ale nie wiem jak go ugryźć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Zafona, przy "Cieniu wiatru" zaczytywałam się jak wściekła i nic mnie od lektury nie mogło odciągnąć. Mogę go czytać w kółko i mi się nie nudzi :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to dla Ciebie chwila, zaledwie kilka uderzeń w klawiaturę. Jednak dla mnie, jest to ogromna siła motywująca do działania. Dlatego dziękuje Ci za każde słowo jakie tu zostawiasz. ;)

Obsługiwane przez usługę Blogger.